The Beach Boys – That’s Why God Made the Radio

The Beach Boys - That's Why God Made the Radio

The Beach Boys - That's Why God Made the Radio

The Beach Boys
That’s Why God Made the Radio
Capitol (2012)

• • • • •

Słoneczni chłopcy z Kalifornii świętują w tym roku swoje pięćdziesięciolecie. Z tej okazji wyruszyli w trasę koncertową, która obejmuje kilkadziesiąt występów w Ameryce i drugie tyle poza jej granicami. W repertuarze kilogramy przebojów, ale i szczypta zupełnie nowej muzyki. Muzycy stwierdzili bowiem, że 50-lecie jest dobrą okazją, by przygotować album z premierowym materiałem. Dodajmy: bardzo dobry album.

W zasadzie tej recenzji powinien towarzyszyć znaczek z uśmiechniętym słoneczkiem i adnotacją „Nasz typ na lato”. Nie znajdziecie tutaj co prawda następców największych przebojów grupy, ale każdy twórca ewoluuje z wiekiem i stara się robić coś więcej, niż pisać piosenki wyrażające na dziesiątki sposobów radość z surfowania. Dlatego zamiast kolejnej wersji „I Get Around” dostaliśmy nieco melancholijne, przejmujące utwory o urzekających melodiach i bardzo ciekawych aranżacjach. Siłą The Beach Boys były zawsze niezwykle czyste i przejmujące harmonie wokalne – w tej materii nic się nie zmieniło. Słychać je już w otwierającym album „Think About the Days” i od razu zapierają dech w piersiach. A potem jest coraz lepiej. Utwór tytułowy oraz „Isn’t It Time” prezentują przebojowe oblicze zespołu. Pod koniec albumu pojawia się nawet większa forma – mini-suita złożona z trzech utworów (pierwotnie miało ich być sześć), stanowiąca hołd dla czasów „Smile” i „Pet Sounds”. Suitę, jak i cały album wieńczy wzruszająca ballada „Summer’s Gone”. I nie chodzi w niej tylko o przemijanie lata…

To powrót w wielkim stylu. Wydawało się, że po dwudziestu latach milczenia muzycy nie zdecydują się, żeby raz jeszcze wrócić do studia i przygotować całkowicie premierowy materiał. Gdy jednak to zrobili, okazało się, że swoimi pomysłami i witalnością spokojnie przebijają dziesiątki o wiele młodszych zespołów.

Andrzej Janda