Daniel Barenboim (dyr.)
Beethoven for All [2 CD]
Decca (2012)
• • • • •
Beethoven i polityka? Od zawsze interesowali się sobą. Beethoven mnóstwo czytał i jeszcze więcej komentował, zatroskany o losy kraju i współobywateli. Zauroczony Napoleonem, zadedykował mu swoją trzecią symfonię. Dowiedziawszy się jednak w grudniu 1804 r., iż ten koronował się na Cesarza Francuzów, w przypływie prawdziwej furii wyrwał stronę tytułową partytury wraz z dedykacją. Tak oto „Bonaparte” zmieniła się w „Eroikę”… Napoleon odwdzięczył się zresztą pięknym za nadobne już w 1810 r., podczas drugiej okupacji Wiednia. Mieszkanie Beethovena przy Walfischgasse znajdowało się dokładnie na linii ostrzału. Ratujący resztki słuchu kompozytor schronił się w piwnicy domu swego brata Carla, gdzie podobno nakrył głowę poduszkami, aby osłonić uszy przed głośnym hukiem wybuchających pocisków.
Małostkowość była jedną z niewielu rzeczy, jakimi kompozytor gardził szczerze i prawdziwie. Podobnie bezkompromisowe podejście do człowieka i jego roli, czy wręcz powinności, w kształtowaniu cywilizacyjnego ładu musiało towarzyszyć Danielowi Barenboimowi, gdy wraz z nieżyjącym już Edwardem Saidem tworzył słynną West-Eastern Divan Orchestra. Urodzony w Argentynie Barenboim, światowej klasy dyrygent i pianista pochodzenia żydowskiego, obywatel Izraela i Palestyny zarazem, skompletował zespół utalentowanych instrumentalistów ze zwaśnionych, nierzadko sprzecznych kulturowo obszarów świata, którzy w swym umiłowaniu muzycznego rzemiosła pozostają wolni od wszelkich politycznych podziałów. Orkiestra koncertuje i nagrywa ze znacznymi sukcesami od wielu lat; w tym roku postawiła przed sobą ze wszech miar ambitne zadanie wykonania wszystkich Beethovenowskich symfonii w ramach londyńskich The Proms, które rozpoczną się tuż przed olimpiadą (jak co roku w The Royal Albert Hall). Z okazji siedemdziesiątych urodzin dyrygenta wystartował także prestiżowy projekt fonograficzny pod hasłem „Beethoven for All”. W pięciopłytowym boksie ukazał się właśnie komplet symfonii Ludwika (nagranych z zeszłym roku), zaś koncerty i sonaty fortepianowe mistrza przyniosą nam kolejne miesiące (te pierwsze w interpretacji belińskiej Staatskapelle). Całość promuje dwupłytowy album „Beethoven for All”.
„To nie jest projekt dla pokoju. To projekt przeciwko ignorancji” – mówi z przekonaniem Barenboim, wierząc, że muzyka Beethovena potrafi przemówić do każdego i każdego zmienić, także zwaśnionych przywódców współczesnego świata. Niezależnie od tego, czy stwierdzenie owo uznajemy za naiwne jedynie w stopniu ograniczonym, czy też w całej jego rozciągłości, z pewnością warto zaznajomić się z interpretacyjnym dorobkiem Barenboima i jego podopiecznych. Co prawda kompilacje dzieł klasycznych rzadko bywają fortunne – szczególnie te, które oferują jedynie fragmenty form wieloczęściowych – niemniej „Beethoven for All” to przede wszystkim wizytówka dyrygenta i jego (od)twórczej wizji, dopiero potem zaś Beethovenowskie greatest hits. Wszyscy, którzy wychowali się na Karajanie i Kletzkim, powinni z dużą radością wysłuchać symfonii – zagranych wartko, gładko, z polotem i niewysłowioną pewnością każdego niemal artykułowanego dźwięku. Ponadprzeciętne wrażenie pozostawia także pianistyka Barenboima – szaleńcza dynamika pierwszej części „Appassionaty” i bliska ciału niby lniana koszula druga część „Patetycznej” kreślą spektrum wyrazu tak szerokie, że trudno obok tych wykonań przejść obojętnie. Wyraziste osobowości zawsze najlepiej sprawdzały się w interpretacjach ostatniego z wiedeńskich klasyków. Bo grać Beethovena dobrze to grać go najpierw głową – dopiero później palcami.
Łukasz Hernik