Przejdź do treści

David Garrett – Rock Symphonies

David Garrett - Rock Symphonies (2011)
David Garrett - Rock Symphonies (2011)

• • • •
Universal (2011)

Doskonały skrzypek, cudowne dziecko, wielka nadzieja muzyki klasycznej. W wieku 14 lat podpisał kontrakt z Deutsche Grammophon, trzy lata później grał w monachijskiej orkiestrze pod dyr. Zubina Mehty. W 2007 r. rozpoczął solową karierę, łącząc zamiłowanie do muzyki klasycznej z rockowym uderzeniem. Efektem płytowe bestsellery „Free” (2007) i „Encore” (2008). Najnowsze wydawnictwo skrzypka przygotowano według tej samej recepty: kilka tematów zaczerpniętych z muzyki klasycznej, kilka rockowych przebojów plus własne kompozycje. Efektem jest płyta, z której ucieszyłby się inżynier Mamoń, bowiem to wszystko już dobrze znamy – a przynajmniej większość. Ba, słuchając wersji Garretta często słyszymy w głowie oryginał! W niektórych wypadkach te odświeżone tematy brzmią bardzo interesująco. Paul McCartney powinien być zadowolony z adaptacji „Live and Let Die”, a Metallica z zagranej z należnym ogniem „Master of Puppets”. Broni się również zeppelinowski „Kashmir”, choć skrócono go do singlowych trzech minut (co w instrumentalnym wydaniu jest długością całkowicie wystarczającą). Słabiej wypadają adaptacje klasyki. To nie tylko problem Garretta, ale wszystkich, którzy od czterdziestu lat sięgają po te same, sprawdzone i do bólu ograne motywy. Owszem, dzięki temu młodzież sięga po muzykę klasyczną i poznaje ją w przystępnej dla siebie formie. Szkoda tylko, że później wydaje im się, że Bach skomponował tylko jedną toccatę i fugę. Niemniej cztery kuleczki należą się bezspornie: jedna za umiejętności techniczne, druga za pomysł, trzecia za doskonałe aranżacje, a czwarta za to, że istnieje szansa, że ktoś słysząc te utwory po raz pierwszy sięgnie po ich oryginały. Popularyzatorskiej działalności nigdy za wiele.

Andrzej Janda