Przejdź do treści

Phideaux – Snowtorch

Phideaux - Snowtorch
Phideaux - Snowtorch

• • •
Bloodfish (2011)

Dla artysty, który nagrywa swój bezwzględnie najlepszy album w karierze, nowe dzieło bywa błogosławieństwem, ale równie często prowadzi prosto w twórczą pułapkę. Phideaux Xavier na dobrą sprawę muzyczne poszukiwania zakończył w 2007 roku, kiedy to pojawił się skądinąd świetny, dojrzały i bardzo ciepło przyjęty „Doomsday Afternoon”. Od tego czasu muzyk eksperymentuje jedynie z dającą złudne poczucie różnorodności strukturą własnych albumów oraz zamieszczonych na nich utworów, które w warstwie muzycznej wyraźnie i niebezpiecznie blisko krążą wokół raz obranej, przewidywalnej stylistyki. „Snowtorch”, oprócz dwóch krótszych utworów, to przede wszystkim dwuczęściowa, niezwykle rozbudowana tytułowa suita. Ponad półgodzinna, dynamiczna kompozycja pełna jest instrumentalnej pasji, gdzie wiodącą funkcję pełnią zdające się nie mieć końca, rozpędzone partie klawiszy. Na zamianę akompaniują im m.in. skrzypce, gitara czy saksofon. Nagranie może przywodzić na myśl wczesne Genesis, ELP czy Jethro Tull. Równie ciekawym fragmentem wydaje się być ballada „Helix”, która przepełniona charakterystycznymi damskimi wokalizami i gitarowymi solówkami oddaje chyba w największym stopniu magię i ducha muzyki Phideaux. Nie da się jednak uciec od faktu, że wszystkie te patenty dla znających twórczość muzyka nie będą żadną niespodzianką. Brak choćby odrobiny świeżości i spora ilość autocytatów wyzwala poczucie znudzenia i niewątpliwie mocno obniża wartość wydawnictwa.

Przemysław Siwik