Muzyk, poeta, malarz, jedna z najbarwniejszych postaci kultury XX wieku. Don Van Vliet, znany lepiej światu jako Captain Beefheart, zmarł wczoraj w Kalifornii. Miał 69 lat, od lat chorował na stwardnienie rozsiane.
Postać Captaina Beefhearta i jego charakterystycznego, ostrego głosu wiąże się nierozerwalnie z bogatą karierą Franka Zappy. Od najmłodszych lat byli przyjaciółmi, sporadycznie pracowali razem. Zappa wyprodukował „Trout Mask Replica” (1969), jedno z najważniejszych dokonań artysty (wymienione przez Rolling Stone na liście „500 najważniejszych albumów wszech czasów”). Wspólnie nagrali także album „Bongo Fury” (1975). Van Vliet prowadził do początku lat 80. swój Magic Band, nagrywając kilka ciekawych albumów solowych. Wielu artystów lat 80. wymieniało Beefhearta jako jedną z głównych inspiracji. Po nagraniu „Ice Cream for Cow” (1982) muzyk wycofał się z kariery. Zajął się swoją drugą pasją z młodości – malarstwem, później także rzeźbą. Chronił swoją prywatność, sporadycznie pojawiał się w mediach. W 2003 r. wziął udział w projekcie „Where We Live: Stand for What You Stand On: A Benefit CD for EarthJustice”. Zaśpiewał przez telefon „Happy Birthday” i jest to jego ostatnie dostępne nagranie. 17 grudnia 2010 r. zmarł w wyniku komplikacji związanych ze stwardnieniem rozsianym, na które chorował od wielu lat.