Przejdź do treści

Dziękujemy, dobranoc: Woolly Wolstenholme (1947-2010)

Woolly Wolstenholme (fot. woollywolstenholme.co.uk)
Woolly Wolstenholme

Kilka tygodni temu John Lees’ Barclay James Harvest poinformował, że na brytyjskich koncertach grupy, zaplanowanych na koniec listopada i początek grudnia, Woolly Wolstenholme nie weźmie udziału. Miał odpoczywać po nerwowym wyczerpaniu i wracać do równowagi. Niestety, jego stan pogorszył się na tyle, że 13 grudnia muzyk odebrał sobie życie. Miał 63 lata.

Stuart John „Woolly” Wolstenholme urodził się w Chadderton, Lancashire, 15 kwietnia 1947 r.  Uczył się grać na banjo i rogu, choć jego edukacja i kariera przybrała zupełnie inny wymiar, gdy poznał Johna Leesa. Grał z nim w pierwszych amatorskich zespołach, próbując swoich sił na wszystkim, łącznie z gitarami i harmonijką. W 1967 r. muzycy, razem z Lesem Holroydem i Melem Pritchardem założyli Barclay James Harvest. Woolly nauczył się gry na instrumentach klawiszowych – zaczął od mellotronu, przenosząc później swoją technikę na organy, fortepian i syntezatory. Pozostał w zespole do 1979 r., kiedy odszedł niezadowolony z kierunku, jaki obrał zespół.

W 1980 r. nagrał solowy album „Mæstoso”, grał trasy koncertowe z takimi wykonawcami jak Saga, a także pisał muzykę na potrzeby filmu i telewizji. Prace nad drugim albumem artysty, „Black Box”, zostały przerwane, a Woolly stracił zupełnie zainteresowanie muzyką. Zaszył się na angielskiej wsi i zaczął żyć z roli. Do muzyki powrócił dopiero w 1998 r., ponownie spotykając Johna Leesa. Reaktywowali BJH (pod zmienioną nieco nazwą), w kolejnej dekadzie Woolly wrócił także do projektu Mæstoso, grając z nim koncerty i nagrywając nowy materiał studyjny. Niestety, muzyk zmagał się od pewnego czasu z chorobą psychiczną – jego stan pogorszył się na tyle, że musiał odwołać swój udział w kolejnych koncertach BJH. Dziś wiemy, że więcej już go nie usłyszymy. Pozostają płyty, nagrania koncertowe i prośba od najbliższych artysty, zamieszczona na jego stronie internetowej: Prosimy wszystkich fanów Woolly’ego, by zapamiętali jego niesamowity wkład w muzykę popularną i jego unikalną prezencję na scenie. Będziemy pamiętać.