
Dzisiaj o nowym albumie Stevena Wilsona… i klasykach rocka.
- 26 września ukaże się „Grace for Drowning”, nowy album Stevena Wilsona. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grammy producent, twórca i wykonawca, znany jest najbardziej jako założyciel i frontman brytyjskiego zespołu Porcupine Tree. Wyprodukował też i/lub zmiksował albumy tak różnych wykonawców jak Opeth, Anja Garbarek oraz King Crimson. Ostatni album Porcupine Tree trafił do Top 30 zestawień w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, a promująca go trasa zakończyła się w październiku 2010r. wyprzedanymi koncertami w Royal Albert Hall w Londynie i Radio City Music Hall w Nowym Jorku. „Grace For Drowning” to drugi solowy album Wilsona, na którym podąża dalej muzycznymi szlakami wytyczonymi na znakomicie przyjętym „Insurgentes” z 2009 r. Wilson określił ten podwójny album (dwa 40-45-minutowe albumy w jednym opakowaniu) jako swój najważniejszy projekt w dotychczasowej działalności. Tak mówi o nowym wydawnictwie: „Insurgentes” był dla mnie bardzo ważnym krokiem w coś nowego. Nowa płyta wykorzystuje to jako punkt wyjścia, ale jest bardziej eksperymentalna i bardziej eklektyczna. Dla mnie złotą erą muzyki był koniec lat sześćdziesiątych i początek siedemdziesiątych, kiedy album był podstawowym środkiem muzycznego wyrazu. Wtedy właśnie muzycy wyzwolili się z 3-minutowego formatu popowej piosenki, zaczęli czerpać inspirację z jazzu i muzyki klasycznej i łączyli wszystko z duchem psychodelii, by stworzyć „dźwiękowe podróże”. Tak chyba można to nazwać. Mój nowy album jest hołdem złożonym duchowi tamtych czasów. Znaleźć tu można wszystko począwszy od tematów filmowych a la Ennio Morricone, przez muzykę chóralną, ballady fortepianowe aż po 23-minutowy utwór progresywny inspirowany jazzem. Tym razem zaprosiłem do współpracy kilku muzyków jazzowych, do czego skłoniła mnie praca przy miksowaniu albumów King Crimson. Album ukaże się w Polsce dzięki firmie Rock-Serwis.
- Roger Daltrey przyznał w wywiadzie dla Daily Mail, że Pete Townshend jest głuchy jak pień. Wokalista The Who przyznaje, że jego kolega z zespołu sam się doprowadził do takiego stanu pracą w studio i ostatnią trasą. Musiał stać obok głośników, żeby cokolwiek słyszeć. Nie wiem, co Peter zrobi, ale nie chce robić kolejnej trasy po to, żeby go ogłuszyć do końca…
- Jimmy Page doczekał się oficjalnej strony www. Pierwszej w jego karierze! Znajdziecie tam mnóstwo smaczków dla fanów Led Zeppelin.