Pallas – XXV

Pallas - XXV

Pallas - XXV

• • •
Mascot (2011)

Kup na Amazon.co.uk (CD)

Błogosławieni cierpliwi – to dewiza, która może przyświecać tym fanom, których ulubieńcy każą czekać na kolejne swe dzieła latami. Zwykle przed pojawieniem się takich płyt panuje stan wyjątkowy, graniczący z euforią. W wypadku nowego albumu Pallas radość wzbudziły zapowiedzi i zapewnienia ze strony artystów, że na „XXV” powrócą do własnych korzeni, do estetyki najbardziej cenionego albumu grupy, „Sentinel” (1984). Poprzeczkę zawieszono wysoko – a jak się udało? Ameryki, Atlantydy czy innych mniej lub bardziej wyimaginowanych lądów Szkoci na „XXV” nie odkrywają. Krążek zawiera jedenaście utworów (spragnieni wrażeń wizualnych mogą nabyć specjalną wersję z DVD z zapisem niedawnego koncertu w Loreley), tworzących spójną całość. Nie brak tu ciekawych aranżacji, wpadających w ucho melodii (radiowy „Monster”) i dobrych partii instrumentalnych. Na dobre wyszła także zespołowi zmiana wokalisty. Paul Mackie radzi sobie z mikrofonem znacznie lepiej niż jego poprzednik. Bawić natomiast mogą: okładka, prezentująca krzyżówkę mechanicznego pasikonika i Czarnego Jeźdźca, włóczącego się po niezbyt gościnnych ziemiach Mordoru (oj panowie, nie ta bajka…), pojawiająca się w książeczce podobizna ostatniego odtwórcy roli Bonda oraz schizofrenicznie sielski utwór „Falling Down”, przyodziany w niepokojące słowa wieszczące upadek tego świata. Ja zaś wieszczę i wróżę, że choć w porównaniu z ostatnimi płytami Pallas nowy album wypada naprawdę dobrze, to do miana kultowego „Sentinel 2” nigdy nie urośnie. I żadnej rewolucji – choć te ostatnio są w modzie – nie wywoła.

Małgorzata Arabska